Parki w Warszawie 9/32 – Park Ireny Jarockiej

Cześć. W nawiązaniu do informacji z tego wpisu kontynuuję w dniu dzisiejszym swój cykl pt. Parki w Warszawie. Po zwiedzeniu bardzo znanego, ładnego i rozległego Parku Skaryszewskiego przyszedł czas na dwa mniejsze parki znajdujące się na Białołęce. Akurat decyzja o zwiedzeniu Parku Ireny Jarockiej została podjęta dosyć spontanicznie po odwiezieniu jak zwykle syna do żłobka. Jak się okazało decyzja była dobra za to wykonanie to pełna klapa.


Wszystkie wpisy o parkach można znaleźć tutaj w moim cyklu Parki w Warszawie.


Jako typowy Polak nie czytam instrukcji obsługi, nie czytam też wcześniej o parkach, które mam zwiedzić. Jestem prosty mężczyzna – widzę na mapie oznaczenie park – jadę – chodzę, notuję, fotografuję itd. Park Ireny Jarockiej okazał się tak naprawdę parkiem leśnym czy to parkiem przerobionym z lasu. Podjechałem do niego tramwajem nr 2. Lekki spacer, przeszedłem przez Skwer Teherański z dużymi dwoma placami zabaw i mostkami nad wyschniętym kanałkiem i już jestem.

Nie jest to typowy park. Nie mu tu jakichś klasycznych starych drzew. Za to jedna część to tak jakby dobrze zagospodarowany i uporządkowany las bez krzaków. Druga część to tak naprawdę już typowy las, który nawet nie wiem, czy mogą zaliczać do tego parku. Na mapie wyglądało to bardzo zachęcająco. Pełno tras i ścieżek we wszystkie strony, kanał pewnie z mostkami i tylko zieleń. I taki też był początek.

Główna (jak się okazało) alejka prowadzi z jednej strony wzdłuż osiedli mieszkaniowych, z drugiej strony już w mocno zacienionym parku. Po lewej stronie znajduje się wiele gęsto rosnących drzew, urządzenia do ćwiczeń, siłownia plenerowa a nawet ogrodzone boisko do koszyków. Z tym, że ta część bardzo szybko się kończy a zaczyna las i ścieżki typowo leśne z korzeniami i innymi urokami lasu. Postanowiłem zaryzykować i przejść się wzdłuż parku przechodząc na rurą, w którym powinna płynąć woda a następnie kilka metrów pod górę uważając na korzenie. Tak trafiłem na szeroką ale już typową leśną ścieżkę. Doszedłem do jej końca, zawróciłem, i chociaż nie było dużo korzeni to mi i córce nie bardzo się podobało. To nie park naszego typu.

Nie mogłem też przeciąć na pół drogi i wrócić w miejsce wyjścia ponieważ część leśna zaczyna się wysoką skarpą z mnóstwem korzeni. Dobre to dla spacerowiczów, biegaczy i rowerzystów na MTB a nie dla nas. Na jednym z urządzeń podciągnąłem się 2 razy ale brzuch od razu dał znać, że mięśnie jeszcze nie odchorowały po ostatnich brzuszkach. Lila też była bardzo marudna, wręcz płakała a więc po niecałej pół godzinie zaliczając jeszcze kilka ścieżek i mostków w cywilizowanej części zawinęliśmy żagle i zniknęliśmy nagle. Trochę smutny jest fakt, że nad mostkami powinna płynąć woda w kanale (Winnickim). Niestety od kilku lat kanały takie pozostają już chyba tylko smutnym wspomnieniem. Poniżej fotorelacja. Tym razem galeria powinna działać dzięki motywacji od Tadeusza i Klemensa 🙂

Jako, że skończyło mi się miejsce na serwerze przez pomysł Parki w Warszawie poniżej ponad 9 wybranych zdjęć a całość – 25 zdjęć z wizyty – jeżeli kogoś interesuje i ktoś to czyta w galerii google tutaj (https://photos.app.goo.gl/zKrdwhZ9wsqLiCYdA).

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.