Oddawanie krwi w czasie pandemii

Wieki, a raczej lata już nie pisałem o oddawaniu krwi. Dzisiaj korzystając z chwili wolnego czasu postanowiłem nadrobić trochę te zaległości. Pretekst jest dosyć dobry bo okres pandemii to okres, gdzie zasady i warunki oddawania krwi trochę się zmieniły. Oczywiście mogę się tylko wypowiadać na przykładzie Warszawy i Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa na Saskiej ale pewnie warunki są wszędzie podobne, jak nie takie same. A więc zapraszam do przeczytania kilkudziesięciu zdań tekstu o niczym i o wszystkim.

Jak niektórzy czytelnicy mojego bloga wiedzą, od krew oddaje regularnie od 2009 roku. Zacząłem 2 latach po studiach choć chciałem już w czasie. Zresztą o szczegółach i różnych aspektach można poszukać i poczytać pod tym tagiem. Napiszę tylko, że od 4 lat oddaję już tylko płytki. I zacznę może od końca – zawsze za oddawanie krwi dostawało się soczek, wafelek i 8 czekolad, czasami (ale bardzo rzadko) jakiś bonus. Teraz to się zmieniło, przynajmniej w największym RCK na Saskiej – nie ma już wafelka, jest za to 9 czekolad! Ale aż 4 gorzkie… i tylko nie piszcie/żartujcie, że gorzkie najzdrowsze. I jeszcze kokosowa… Aktualizuję sobie stan – na chwilę obecną otrzymałem (o ile się nie pomyliłem) aż 633 czekolady za wszystkie donacje.

Oddawanie krwi w czasie pandemii A jak to było w czasie pandemii. Różnie. Tutaj trzeba rozdzielić to na różne etapy. Na samym początku pojechałem oddać krew rowerem. Pierwszy i ostatni raz. Obecnie już na wstępie jest kontrola temperatury i krótka ankieta o wyjazdach zagranicznych, kontaktach z zarażonymi i kwarantannach. I oczywiście pomiar temperatury. Ja po 12 km rowerem miałem niewiele ponad 34 stopnie. Musiałem czekać jakieś 30 minut i zmienić bluzkę aby moja temperatura dobiła do wymaganego minimum. Oczywiście obowiązkowa dezynfekcja rąk i wymiana maseczki na tą z RCK. Choć od dwóch miesięcy już nie trzeba zmieniać i można pozostać ze swoją. Raz nawet byłem w buffie i przeszło.

Z początku aby zmniejszyć ilość osób RCK wprowadziło rejestrację internetową i podział na oddających krew w autobusie oraz oddających płytki standardowo w budynku. Później ten podział zanikł i już wszyscy oddawali w jednym budynku. Dopuszczono także dawców „z ulicy” a nie tylko tych zarejestrowanych, co doprowadziło to mocnego kolejkowania i ostatecznie z rejestracji internetowej zrezygnowano po jakichś awanturach. Pozostały tylko maseczki i ankieta na wejściu z pomiarem temperatury. Przez kilka miesięcy nie były stemplowane także książeczki  i wstawiane kropelki z programu Każda kropla krwi jest cenna. Obecnie już można uzupełnić braki.

W tym miejscu napiszę, że stało się to co musiało się stać. A mianowicie skończyło się mi miejsce na pieczątki w legitymacji honorowego dawcy krwi z Koszalina… a nowych już nie wydają, przynajmniej w Warszawie na Saskiej. Ale byłem już na to przygotowany. Pokserowałem sobie ostatnie kartki i miła Pani zgodziła się postawić pieczątki na takich, jeszcze lużnych kartkach, które później sobie zepnę. I tak to tylko dla celów statystycznych i dla mojej satysfakcji. Co prawda nie uzupełniłem kropelek z programu nagród ale może uda się to zrobić następnym razem, a jak nie to trudno. Notabene z tego programu mam już w sumie 3 kubki + kubek termiczny na gniazdko zapalniczki do samochodu.

Oddawanie krwi w czasie pandemii

Od czasu mojego ostatniego wpisu pojawiły się nowe maszyny i obecnie oddaje się 1j. KPP i 1j. FFP. Czyli jedną jednostkę płytek krewi (pokoło 500 ml) oraz jedną jednostkę osocza (zdaje się 200 ml). Jeżeli liczę standardowo 24 x krew pełna i 54 x płytki krwi to wychodzi mi oddanych 37,80 litra oddanej krewi. A jeżeli policzę już donację także z tym osoczem to wychodzi 39,75 litra przelanej krwi, czyli za chwilę czeka mnie mały jubileusz. Mam już I i III odznakę Zasłużonego Dawcy Krwi (II stopnia nie mam bo Pani w PCK chyba mnie nie lubi i 2 razy pominęli mój wniosek). Mogę też wystąpić o Odznakę Honorowy Dawca Krwi – Zasłużony dla Zdrowia Narodu która należna jest po 20 litrach ale jakoś mi się nie śpieszy. Tutaj przelicznik dla zainteresowanych na stronie krwiodawców.

I jeszcze jedno. Niby w wakacje jest mniej dawców, a i w czasie pandemii też podobno wiele osób miało przychodzi bo się przestraszyło. Ja tak szczerze to tego nie zauważyłem. Tam gdzie chodzę to zawsze jest sporo osób, ale ostatnio to wręcz tłumy i długie kolejki. Już przed otwarcie potrafi być 30 osób w kolejce. Samo oddanie krewi z procedurą to 1,5 – 2 h. A z tego czasami potrafią się zrobić 3 – 4 h, a doliczyć do tego trzeba jeszcze do tego dojazd (mi to zajmuje kolejne 1,5 – 2 h). No ale jak zawsze warto, chociażby dla tej darmowej komunikacji miejskiej.

2 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.