Ustawa (anty)frankowa czyli o (nie)odpowiedzialności słów kilka

ustawa frankowa

Ponad tydzień temu zatrzęsło się na runku bankowym. Dokładnie 05.08.2015 r. Sejm przekazał do Senatu „ustawę frankową”, a raczej Ustawę o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych w związku ze zmianą kursu walut obcych do waluty polskiej. Ma być to hojna propozycja od naszej „elity” dla osób mocno zadłużonych w walutach, najczęściej we franku szwajcarskim. Tylko, że ustawa wygląda jakby była napisana szybko na kolanie i niewiele problemów rozwiązuje. To po prostu taka nieodpowiedzialna kiełbasa wyborcza przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi.

W skrócie według projektu ustawy każdy klient spełniający określone warunki będzie mógł przewalutować kredyt walutowy na złotówkowy. Obliczona ma zostać wartość, jaka by została do spłaty, jeżeli kredyt od początku byłby spłacany w złotówkach. Różnica wynikają ze wzrostu waluty ma być w 90% umorzona, a pozostałe 10% zamienione w długookresowy kredyt z oprocentowaniem równym stopie referencyjnej NBP (obecnie 1,50%). Pozostała kwota ma być oprocentowana według stawki WIBOR + marża z umowy. Tym samym to banki jakie winne całego zamieszania mają w ogromnej mierze zapłacić za ryzyko walutowe.

Ustawa frankowa nie obejmie wszystkich. Z restrukturyzacji będą mogli skorzystać Ci, którzy:
  • Nie posiadają innego lokalu mieszkalnego ani innego domu jednorodzinnego.
  • Powierzchnia użytkowa nieruchomości nie przekracza 100 m2 dla lokalu mieszkalnego i 150 m2 dla domu jednorodzinnego.
  • Wartość wskaźnika LTV (stosunek kredytu do wartości nieruchomości) jest wyższa niż 80%.

Z restrukturyzacji będą mogli skorzystać również kredytobiorcy posiadający inne lokale mieszkalne lub domy jednorodzinne, lub ich części, jeśli zostały one nabyte w drodze spadku po dniu zaciągnięcia kredytu podlegającego restrukturyzacji. Z kolei wielkością mieszkania czy domu nie muszą się martwić kredytobiorcy wychowujący trójkę lub więcej dzieci.

To tyle w teorii. Nie będę skupiał się na tym ile banki za to zapłacą. O kredytach frankowych pisałem już raz tutaj. Każdy kto mnie zna wie, że nie podzielam większości zastrzeżeń tzw. frankowiczów. Nie podzielają także tych zastrzeżeń praktycznie wszyscy moi znajomi. A proponowana ustawa nie rozwiązuje problemu tylko dzieli frankowiczów na równych i równiejszych. Tylko część osób będzie mogła skorzystać z zaproponowanych rozwiązań ze względu na posiadane inne mieszkania czy wielkość samej kredytowanej nieruchomości.

ustawa frankowa

Ale najbardziej denerwuje mnie to, że pod pretekstem pomocy premiuje się po raz kolejny nieodpowiedzialność. Każdy kto brał tzw. kredyt frankowy wiedział w co wchodzi, a jak nie wiedział (czytaj – nie chciał się dowiedzieć) to nie ma prawa teraz narzekać. Prawdą jest, że umowy te zawierają w sobie pełno klauzul abuzywnych (zabronionych). Ale z drugiej strony ktoś te umowy czytał i podpisywał. I dopóki kurs franka był bardzo niski to nikt problemów nie zgłaszał. Klauzule zabronione nie miały żadnego znaczenia. Na transakcji zarabiały obie strony. Kredyt można było w każdej chwili przewalutować ale nikt się do tego nie śpieszył.

W 2006 roku największe banki chciały ukrócić dostępności kredytów we frankach ze względu właśnie na ryzyko walutowe. Ale wtedy kredytobiorcy a nawet politycy uważali to za wielki błąd i inicjatywa przepadła. O stanowisku np. Prawa i Sprawiedliwości, które broniło kredytów frankowych można poczytać tutaj. Fora internetowe też były pełne wpisów typu „to zamach na naszą wolność”lub „pozwólcie nam samym decydować”. O tym już nikt nie pamięta. Bo w naszym kraju przyznanie się do własnego błędu do chyba jakaś hańba…

Wbrew temu co pisze wiele osób kredyty walutowe, indeksowane lub denominowane w CHF były jednak realnie w walucie a nie tylko pozornie. Banki musiały zabezpieczyć w swoich bilansach odpowiednią ilość we frankach. Jak to robiły nie powinno za bardzo nikogo interesować. Klienci wpłacali na raty w złotówkach, a te w momencie spłaty rat były przeliczane na franki szwajcarskie. Teraz Sejm chce narzucić bankom działanie głupie, nieodpowiedzialne i samobójcze.

Bo przecież obecnie kurs CHF osiągnął wręcz historyczne maksimum. Nakazanie obecnie bankom przewalutowania kredytu po tak wysokim kursie to skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie. To tak samo jakby kupić akcje na giełdzie za 100.000 zł a sprzedać jak będą po 60.000 zł. A przecież należy odczekać aż kurs odbije, a sprzedawać tylko w ostatecznej ostateczności. Póki faktycznie nie sprzedajemy akcji to strata jest tylko wirtualna.

Poza tym jak już pisałem ustawia premiuje nieodpowiedzialność. Przepraszam, ale nie stać mnie na dopłacanie górnikom (bo mają krótko pracować na specjalnych zasadach), nauczycielom (nie wiem czemu są uprzywilejowani?), frankowiczom (bo nie wiedzieli co to kurs walutowy), klientom Amber Gold (bo nie wiedzieli że to prywatny biznes bez gwarancji) i innym bo oni przecież „nie wiedzieli”. Jeżeli ustawa ta przejdzie w takim kształcie to i tak za nią zapłacą klienci czyli my. W postaci większych opłat i prowizji – nic nie zginie. A państwo polskie przegra procesy z bankami przy tak beznadziejnie skonstruowanej ustawie i koszty zapłacimy ponownie my. O planach zwolnienia banków z podatku CIT nie wspominając…

Właśnie ta nieodpowiedzialność jest najgorsza. Jeżeli ktoś kupił dom o powierzchni 101 m² już nie skorzysta. A to tylko metr różnicy. Jeżeli ktoś zaciskał pasa i wszelkie oszczędności przeznaczał na wcześniejszą spłatę kredytu walutowego (a znam taką osobę) też nie skorzysta. Ten kto zachował się racjonalnie wziął kredyt na 60% wartości mieszkania też okazuje się frajerem w rozumieniu ustawy. Nie mówiąc już o tych osobach, co brali kredyty w złotówkach. Kolejny raz będzie premiowana nieodpowiedzialność. Zresztą wydaje mi się, że niewiele osób z tej ustawy i tak chciałoby skorzystać. Niektóre wyliczenia mówią o tym, że warunki może spełnić niespełna 30% „frankowiczów”. Co nie znaczy, że tyle osób się zdecyduje na przewalutowanie.

A przecież tak naprawdę problem kredytów walutowych istnieje, ale tylko w skali mikro. Każdy kto ma mieszkanie zakupione na kredyt na pierwszym miejscu stawia spłatę raty. Bo to jednak w przyszłości będzie nasz kapitał. Problem robi się, jeżeli ktoś nie radzi sobie ze spłatą albo chce sprzedać mieszkanie. W obecnej sytuacji to po prostu bardzo nieopłacalne bo kurs jest niebotycznie wysoki. Ale w przyszłości może znowu spaść do 2 zł i wtedy należy myśleć o przewalutowanie a nie na „górce”. Ale przecież problemy ze spłatą kredytów mają zarówno „frankowicze” jak i „złotówkowcy”. Jeżeli już ktoś ma kłopoty przez tak wysoki kurs powinny być wypracowane indywidualne rozwiązania nie krzywdzące pozostałych kredytobiorców.

A jaka by była uczciwa ustawa frankowa? Według mnie skoro kredyt był i tak praktycznie spłacany w złotówkach to należałoby pierwotną kwotę oprocentować od początku ale według stawki WIBOR. I na nowo przeliczyć wszystkie raty. Taka propozycja byłaby uczciwa także dla tych, co brali odpowiedzialnie kredyt w złotówkach. Każdy mógłby zdecydować czy wybiera pewny kredyt w złotówkach ale z wyższym oprocentowaniem, czy kredyt walutowy z niskim oprocentowaniem ale ryzykiem walutowym. I pokazało by wszystkim, że kredyty walutowe mają nie tylko wady ale też zalety. A jeżeli już mamy pomagać to w sposób przemyślany i uczciwy. Nierozsądne jest tworzenie kolejnej uprzywilejowanej grupy…

Innym rozwiązaniem jest po prostu wydłużenie okresu spłaty do bardzo długiego terminu jeżeli ktoś nie radzi sobie ze spłatą. Ja wynajmuję mieszkanie i nie mam pretensji do nikogo, że za 30 lat te mieszkanie nie będzie w żadnym kawałku moje. Skoro zmieniły się warunki kredytobiorcy powinni po prostu dłużej spłacać kredyt ciesząc się niesamowicie niskim oprocentowaniem. Nadal kredyt w walucie jest bardziej opłacalny niż kredyt w polskich złotówkach ze względu właśnie na te niskie oprocentowanie. Wszystkie inne rozwiązania są krzywdzące dla tych, którzy kredytu nie mają, wzięli kredyt w złotówkach lub na mniej niż 80% wartości nieruchomości. Jeżeli pomagać to albo wszystkim, albo potrzebującym ale z głową i przemyślanie.

9 Komentarze

  1. Pieprzysz kolego od rzeczy. Jedna Podstawowa rzecz z frankiem to to że to nie były kredyty tylko toksyczne instrumenty finansowe (poczytaj sobie Prawo bankowe) , w których bank założył się z klientami że jego ryzyko to np: spadek kursu np” z 2,2 zł za jeden frank do zera, natomiast konsument jest narażony do nieskończoności na wzrost franka. Jeżeli coś jest kantem to trzeba to zmienić im szybciej tym lepiej. Jeżeli chodzi o Amber gold , to też był kant dlatego sprawa trafiła do sądu, podobnie powinno być z banksterami, spróbuj przeczytać umowę kredytu w wprowadzić tam swoje poprawki zdziwisz się jak zobaczysz kiedykolwiek pieniądze.

  2. Rząd doskonale rozumie w co wpakowani zostali Klienci z kredytami we franku. A wpis w rejestrze klauzul niedozwolonych ws. klauzul przeliczeniowych Millenium Banku pokazuje, że sądy przy dobrze skonstruowanym pozwie będą opowiadać się po stronie Klientów. Prowadzimy nabór do grup ws. pozwu zbiorowego o „odfrankowanie”.

  3. hm. idac tokiem rozumowania. jadac do warsztatu samochodowego trzeba wczesniej zrobic laborat z budowy silnika zeby szpenio zenio nie policzyl zbyt drogo uslugi. idac do dentysty trzeba umiec odroznic rodzaj materialu jaki nam pakuja w dziure w zebie, zeby nie policzyli zbyt drogo. u lekarza to samo, a moze jest tanszy lek? tez laborat z farmacji. POWODZENIA. kto jest alfa i omega we wszystkim? nie ma takiego. Ci tak zwani frankowcy maja „wywalone” na te ustawe. sprawa jest prosta. ktos oszukal kogos nie mowiac wszystkiego i przedstawil falszywe dane. od tego jest sad a nie rzad. czy mechanik czy dentysta, lekarz czy bankowiec jesli oszuka Pana to idzie pan do sadu. i slusznie ma Pan takie prawo. wiec prosze nie pisac andronow.

  4. waldik – grzeczniej, poza tym nie za bardzo rozumiem – klienci przez dłuższy czas ten zakład wygrywali i wtedy nie zgłaszali problemu.

    frankowicz – idiota do potęgi n? To zapraszam do obrażania pod imieniem i nazwiskiem pani Anno, poza tym w ustawie nic nie ma o tym żeby kredyt był przeliczony od początku na WIBORze. A tak byłoby sprawiedliwiej.

    nie wiedzący – tak jak idę do warsztatu to się pytam, porównuje opinie i ceny, szukam informacje na internecie. Chcesz powiedzieć, że ludzie brali kredyty na 300 tys. zł i nie czytali umowy nawet? Nie sprawdzali, nie konsultowali, nie liczyli i nie kalkulowali? Ja wiem, że nie czytali. Wystarczy powiedzieć „nie wiedziałem” i po sprawie. To prawda – frankowcy mają wywalone na ustawę bo nic ona nie zmienia za bardzo – to bubel. Czekam na sensowne rozwiązania. A sądy sobie z kredytami walutowymi po prostu nie radzą i nie wiedzą za bardzo co zrobić. Bo nic tutaj nie jest czarne i białe.

  5. Według raportów KNF (z 2009, 43; 2010, 27; 2011, 17; 2012, 31; 2013, 42; Ocena wpływu 2013, 7) banki udzieliły w latach 2006-2008 kredytów denominowanych w lub indeksowanych do CHF wartości 114.5 miliarda PLN. W przeliczeniu na ówczesny kurs CHF (średnio) 2,20, daje to akcja kredytowa na 52 miliarda CHF (114.5mld PLN /2.20 =52.045.454.545 CHF), co daje ponad 10% PKB Szwajcarii! (PKB Szwajcarii np w 2011 roku to 521mld CHF https://en.wikipedia.org/wiki/Economy_of_Switzerland)

    Licząc lewarowanie 1:10, minimalna kwota depozytów we frankach szwajcarski, niezbędna naszym bankom, żeby móc pożyczyć kwotę 52mld CHF, to ponad 5mld CHF! (licząc średnio 2.20 za franka daje 5.204.545.454 CHF). Jeśli banki miały to 5mld franków w depozytach to ja jestem perska księżniczka.

  6. Ale nie musiały mieć ich w depozytach. Problem jest gdzie indziej.

    Umowy (lepsze lub gorsze) podpisywali wykształceni ludzie. Wszystko było w porządku dopóki kurs był niski. Cały dym pojawił się jak wzrósł kurs (a zmienny kurs walutowy to nieodłączna cecha kredytu walutowego). Czyli jeżeli kurs jest niski to wszystko w porządku, odczepcie się od kredytów i naszej wolności a jeżeli kurs jest wysoki to kredyt jest nielegalny.

    Współczuje tym co wzrosła bardzo sporo rata i tym co muszą sprzedać mieszkanie ale nie mogą ze względu na poziom kursu. Ale w 90% przypadków nadal na kredycie wychodzą lepiej niż na kredycie w złotówkach. A czytając komentarze na internecie to kredyt walutowy to zło i piekło a poziom merytoryczny komentarzy jest bliski zeru. Nawet w tej dyskusji Twój komentarz jest jedynym który coś wnosi do tematu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.